Świat dookoła kręci się szybciej niż zwykle. Aby odzyskać równowagę trzeba sięgnąć po sprawdzone metody, a cóż jest bardziej relaksującego od czyszczenia piór? W świecie pioromaniaków nie ma lepszej alternatywy, więc przygotuj się.
Krok pierwszy: woda
Nawet jeśli nie używałeś swoich piór od kilku godzin (minut?), nie masz powodów do zmartwień. To prawda co mówią, woda czyni cuda. I wcale nie musi być destylowana, chociaż tak twierdzi większość producentów. Przecież zwykła woda jest lepsza od braku wody. Szczególnie, gdy ma letnią temperaturę. Nie przesadzaj też z ilością, bo przecież chodzi o kąpiel a nie pływanie w basenie. Szklanka, góra dwie, na jedno pióro. Każde jedno pióro.
Krok drugi: ręcznik
Żyjemy w latach dwudziestych XXI w., a w tych czasach ręcznik może oznaczać wiele, dlatego doprecyzujmy. Nie chodzi o ręcznik jednowarstwowy ani tym bardziej ręcznik eko. Weź z półki produkt o odpowiedniej miękkości, delikatności i wytrzymałości – „tornado” będzie w sam raz. Wchłonie dokładnie tyle nadmiarowych płynów, ile będzie konieczne, a Twoje biurko pozostanie suche i w pierwotnym kolorze.
Krok trzeci: cała zabawa
Gdy masz już niezbędne narzędzia pora przejść do właściwej części procesu, do dzieła! Przelewaj, wielokrotnie napełniaj i opróżniaj, a na koniec wycieraj, dmuchaj i susz. Poleruj, podziwiaj. Tylko nie machaj! Ceny stalówek są niczym ceny całych piór.
Finał
Jesteś w stanie pełnego relaksu. Pióra czyste i oczekujące na nowy atrament są jak antidotum na czyhające wokół niebezpieczeństwa i dolegliwości. Korzystaj z weekendu i ciesz się pogodą, jakby miało nie być poniedziałku.